Po 60 latach od premiery pierwszego Mini, konserwatywni i przywiązani do tradycji Brytyjczycy wraz z koncernem BMW zaprezentowali światu jego elektryczną odmianę. Pierwotna wersja kojarzona przez wielu z Rowanem Atkinsonem w barwnym i pełnym humoru sitcomie pt. Jaś Fasola, z czasem poszła za elektro mobilnym trendem, czego owocem było powstanie Mini Coopera SE, pierwszego w pełni elektrycznego samochodu tej marki.
Za jednostkę napędową posłużył ten sam synchroniczny silnik elektryczny co u niemieckiego kuzyna- BMW i3s. Konstrukcyjnie elektryczne Mini bazuje na odmianie spalinowej, z tą różnicą, że „przytyło” o 145 kilogramów. Stało się to rzecz jasna z uwagi na zastosowaną technologię, jednak sprytni inżynierowie rozmieścili akumulatory w taki sposób, że utworzyły one w podłodze literę T, dzięki czemu przestrzeń kabiny nie ucierpiała. W Oksfordzkiej fabryce „miniak” został wyposażony w baterie o pojemności 32,6 kWh, co według producenta pozwala przejechać około 230 km na jednym pełnym ładowaniu. Zasięg w głównej mierze zależy od stylu jazdy, a także od trybu na jakim aktualnie się poruszamy, a mamy ich 4 na pokładzie. Green+ pozwoli na przejechanie największego dystansu, wyłączając klimatyzacje oraz inne systemy elektroniczne. Green oraz tryb Mid, optymalizują samochód pod kątem osiągów, jak i komfortu podróżowania. Tryb Sport pozwala „wycisnąć” z Mini cały potencjał, który został zamknięty w klasycznej, brytyjskiej bryle.
Miasto - chłodne dni |
180 km |
Autostrada - chłodne dni |
130km |
Tryb mieszany - chłodne dni |
155 km |
Miasto - ciepłe dni |
280 km |
Autostrada - ciepłe dni |
165 km |
Tryb mieszany - ciepłe dni |
210 km |
Dodatkowo, aby ładować samochód bezpośrednio energią pochodzącą z kół, do wyboru mamy 2 tryby odzysku rekuperacyjnego- niski oraz wysoki, który znacznie wyhamowuje pojazd w momencie odpuszczenia pedału gazu.
To, co odróżnia go od standardowej wersji, to zielono/ żółte akcenty wewnątrz i na zewnątrz oraz dość futurystyczne felgi. Całość ma na celu podkreślenie jego ekologicznej strony. Pierwszą setkę osiągniemy po upływie 7.3 s, czyli tyle ile w BMW i3 i to nadal przy zerowej emisji CO2. Jednak w czasie przyspieszania dzieje się więcej niż w przypadku niemieckiego odpowiednika. Utrzymanie tego małego hatchbacka przy mocy 184 koni i 270nm momentu obrotowego, w naszej ocenie wymaga od kierowcy trochę więcej umiejętności niż w przypadku tylnonapędowej „beemki”. Jednak nad bezpieczeństwem kierowcy i pasażerów czuwa system ARB, ograniczający poślizg kół bezpośrednio w sterowniku silnika. Czasem jest on przydatny, ponieważ dostępny praktycznie od zerowych prędkości obrotowych, moment trafiający na przednią oś, potrafi mocniej szarpnąć kierownicą.
Port ładowania |
Type 2 |
Port szybkiego ładowania |
CCS |
Lokalizacja portu |
Prawy tył |
Lokalizacja portu |
Prawy tył |
Moc ładowania |
11 kW AC |
Moc ładowania (max) |
50 kW DC |
Czas ładowania (0→185km) |
3h15 min |
Czas ładowania (19→148km) |
28 min |
Prędkość ładowania |
60km/h |
Prędkość ładowania |
270km/h |
Producent wyposażył Mini w 2 porty ładowania. Pierwszy to standardowy Type 2 dla prądu przemiennego AC, drugi to port szybkiego ładowania CCS wykorzystujący prąd stały DC. W bagażniku znajdziemy ładowarkę mobilną o mocy 2.4 kW, którą postanowiliśmy w celach testu podpiąć na godzinę. Wynik to 7% dodatkowej porcji prądu, co przekłada się na około 15 kilometrów. Wynik- średni. Przy zastosowaniu ładowarki 11kW czas pełnego ładowania nieco ponad 3 godziny, co wskazuje na dużo większą efektywność procesu. W przypadku użycia stacji szybkiego ładowania, naszego gokarta naładujemy w nieco ponad 30 minut.
Tak jak w przypadku poprzedniego elektryka, którego mieliśmy okazje testować dzięki uprzejmości Dealerowi BMW M-Cars Libertów, czyli BMW i3s, w naszej ofercie znajdziemy ładowarki do Mini Coopera SE. Poniżej przedstawiamy kilka rekomendowanych modeli: